Wola Boża w moim życiu

Wola Boża. Znane słowa. Każdego dnia modlimy się: "Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi". A jak brzmi w moich uszach: "Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i w moim życiu"? Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i w moim życiu. Wola Boża w moim życiu, co to znaczy?

Najpierw rozumiem to jako moje powołanie,
czyli Jego Słowo miłości, wezwania i moja na to odpowiedź. Spełniam więc wolę Bożą, bo jestem siostrą zakonną.
A życie? A to wszystko, co jest do zrobienia... Czy tego właśnie chce Bóg? Czy spotykam Go w tym, co mam do zrobienia? Najpierw muszę żyć swoim własnym życiem, by odkryć, czym jest wola Boża w moim życiu.           
Czy spotykam Boga w tym, co mam do zrobienia?
Czasami żyjemy pędząc - nie wiadomo, co się dzieje z naszym czasem. Tak było u mnie. Ze względu na zmianę obowiązków, zaczęłam robić rzeczy dla mnie nowe i bardzo stresujące. W głowie - kołowrotek myśli, spraw, problemów, jak karuzela. Miałam wrażenie, że kręci mi się w głowie i zamazuje wszystko, że jeszcze chwila, a się rozsypię. Modliłam się, ale rzadko "byłam przy tym". Pracowałam, ale niespokojnie. Myślałam: "do czego to doprowadzi"? Mogę zrobić mnóstwo rzeczy, które w ostatecznym rozrachunku nie będą miały żadnego znaczenia, a Pan Bóg dalej będzie czekał na mnie...
Mogę zrobić mnóstwo rzeczy, które nie będą miały żadnego znaczenia, a Pan Bóg dalej będzie czekał na mnie...

W tym czasie wpadła mi w ręce książeczka Chiary Lubich "Każda chwila jest darem". Uratowała mi wtedy życie. Była jak hamulec dla pędzącego pociągu. Opowiada ona o tym, jak ważne i możliwe jest życie chwilą obecną.

Nie jest to coś, co można zrobić raz i już "działa", potrzeba ćwiczeń. Najpierw, nie bez oporów, uświadamiałam sobie w konkretnych sytuacjach, jak rzadko jestem przy tym, co teraz robię. A jeśli mnie przy tym nie ma, to gdzie jestem? Może we wspomnieniach, żalach nad tym, co było, albo mogło być, albo w marzeniach?
W tych ćwiczeniach, pomagały mi drobnostki, na przykład na szafce, na wysokości wzroku, miałam przyczepione karteczki ze słowami: "co teraz robię?" i "dlaczego to robię?" Uczyłam się nazywać to, czym żyję. Wracać do siebie po prostu, krok po kroku, chwila po chwili. Dzięki temu stałam się bardziej uważna na intencje mojego serca. Nie te deklarowane, ale te, które rzeczywiście kierowały moim postępowaniem.
To trwało parę lat, zanim mogłam w każdej chwili powiedzieć - wiem, co teraz robię, jestem przy tym swoją uwagą i staram się być przy tym - sercem.
Wytrwałe zapraszanie Jezusa do mojej chwili obecnej buduje prawdziwą więź
Pomocą do codziennego odnoszenia życia do Boga, stało się dla mnie słowo - klucz: dla Ciebie Jezu. Te słowa powoli i niezauważalnie, ale skutecznie mnie zmieniały.
To wytrwałe zapraszanie Jezusa do mojej chwili obecnej budowało prawdziwą więź.
Zapraszam Jezusa także do rozmów i spotkań z ludźmi, w moje myśli, lęki, poczucie bezradności - po prostu do wszystkiego.
Ciągle zbyt trudne jest zaufanie - tak, aby powierzając Mu wszystko, nie zamartwiać się dalej. Tego będę się jeszcze długo uczyć...

Każda ogólna wola Boża, jak na przykład powołanie, składa się z pojedynczych chwil, w których Pan Bóg czeka, aby się ze mną spotkać. To jest wola Boża - moje życie z Bogiem.
Dzięki Bogu za nie.

Siostra Maryi Niepokalanej

Kiedy próbuję wrócić myślą do początków powołania przypominam sobie zadane mi kiedyś pytanie:, Kim chciałabyś zostać, gdy dorośniesz?

Zalążkiem naszego Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej, które powstało we Wrocławiu w 1854r., było założone przez ks. Jana Schneidera - dziś Sługę Bożego - Stowarzyszenie dla Ochrony i Podniesienia Moralności Dziewcząt Służących.

Bóg pragnie mojego szczęścia. Wierzę w to głęboko. Z tego pragnienia zrodzony jest Boży plan wobec mojego życia. Tak inny od moich własnych pomysłów na życie.