Jak możemy pomagać

Zalążkiem naszego Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej, które powstało we Wrocławiu w 1854r., było założone przez ks. Jana Schneidera - dziś Sługę Bożego - Stowarzyszenie dla Ochrony i Podniesienia Moralności Dziewcząt Służących.

Do jego powstania przyczynił się apel policji, skierowany do władz kościelnych, o pomoc kobietom napływającym ze wsi do miasta w poszukiwaniu pracy. Kobiety te były już na dworcu wychwytywane przez sutenerów i zapraszane do domów noclegowych, będących w rzeczywistości domami rozpusty. Ksiądz bp Henryk Forster oddelegował do tej posługi naszego Ojca Założyciela, który miał już pewne doświadczenie w pracy z kobietami, służąc jako duszpasterz w fabryce cygar we Wiązowie. Wraz ze swoimi pomocnicami ks. Jan opracował statuty dla Stowarzyszenia, z którego wkrótce potem wyrosło Zgromadzenie Sióstr Maryi Niepokalanej.

Charyzmat Zgromadzenia nie uległ dezaktualizacji. W obliczu trudnej sytuacji społecznej i gospodarczej oraz ciężkich warunków życia, okazuje się on dziś wręcz niezbędny. A o tym, że historia "lubi się powtarzać" nasze siostry wiedzą dobrze. W 1998r. prezydent miasta Katowice wystąpił z prośbą do naszej Matki Generalnej o zamianowanie siostry do pracy z młodzieżą żeńską, "która znalazła się w niebezpieczeństwie prostytucji lub w innych zorganizowanych formach wykorzystania seksualnego". Powstało Stowarzyszenie im. Marii Niepokalanej na Rzecz Pomocy Dziewczętom i Kobietom, które wychodzi naprzeciw ofiarom przymuszonej prostytucji, przemocy domowej, handlu ludźmi, kobietom znajdującym się w trudnej sytuacji życiowej. Siostry rozpoczęły pracę na ulicach miasta, tzw. streetworking, nawiązując w ten sposób kontakt z wieloma dziewczętami.

Doświadczenie tego czasu: rozmowy, spotkania, bycie z kobietami, pokazały, jak niezbędne jest zapewnienie im miejsca stałego pobytu. Pragnienie naszych sióstr spełniło się wraz z otwarciem Ośrodka Opiekuńczo-Wychowawczego, w którym dziewczęta objęte są całodobową opieką. Dom ten umożliwia im przygotowanie do samodzielnego życia poprzez różnego rodzaju prace domowe, zajęcia grupowe, indywidualną terapię, także przez możliwość uzupełnienia wykształcenia, zdobycie zawodu. Przede wszystkim dom ten daje jednak poczucie bezpieczeństwa i ciepła, których większość z nich nigdy wcześniej nie doświadczyła.
Mam ogromny szacunek dla naszych dziewcząt za ich decyzję ku życiu - za podjęty trud szukania pomocy i pragnienie zmiany.

Siostry mówią, że nie spotkały dotychczas kobiety, która od tak, dla przyjemności, stałaby na ulicy. To wynik cierpienia, ogromnych dramatów ludzkich - przemocy domowej, uzależnienia, biedy, braku miłości, braku osoby, która tak za darmo daje miejsce w swoim sercu, troszczy się i nic w zamian nie oczekuje. Wszyscy chcą kochać i być kochanymi. Ciepło, dotyk, szacunek rodzi siłę, otwiera na świat, wydobywa nasze piękno. Nasze dziewczyny były z tego odarte i wrzucone w brutalną rzeczywistość. Często szukały miłości, ale nie tam gdzie trzeba, raniąc się coraz bardziej. Wchodziły w związki przemocowe i w nich trwały, nie widząc szans dla siebie, wierząc w każde czułe słowo. To ogromne cierpienie - głód miłości, niespełnione pragnienie przynależenia opartego na wzajemnym szacunku. Zaufały ludziom, którzy wiele obiecywali, a tak naprawdę tylko krzywdzili. Nie miały często znikąd wsparcia.
To dar, gdy ludzie nam błogosławią, gdy wspierają swoim słowem, mówią dobrze, czyli szczerze i z miłością. Słowa mają moc konstruktywną, ale też destruktywną. Jak może wyglądać życie osoby, która już od dziecka słyszy, że jest nic nie warta? To dar, gdy mała dziewczynka czuje się prawdziwą księżniczką taty a chłopiec dzielnym rycerzem mamy. To dar, gdy dziecko odkrywa świat przy boku rodziców i w razie trudności wie, że nie jest samo.

A co z osobami, które nie wiedzą, co to ciepło domowe, które doświadczyły jedynie cierpienia i poniżenia. Często dziewczyny pozostawione same sobie mają trudność z wykonaniem podstawowych czynności, jak gotowanie, sprzątanie, nie mówiąc już o opiece nad dziećmi. Nasze dziewczyny nie miały przykładu, nie towarzyszyły swoim mamom w pieczeniu ciast, w wykonywaniu prac domowych, nie przewijały razem z nimi lalek. Bycie-praca z dziewczętami to nie tyle współczucie, jak mówi jedna z sióstr, ale to stawianie granic i uczenie tego, czego nie miały możliwości doświadczyć.

Mam ogromny szacunek dla naszych dziewcząt za ich decyzję ku życiu - za podjęty trud szukania pomocy i pragnienie zmiany.

s.M. Dominika, Siostra Maryi Niepokalanej